sobota, 17 września 2016

Fort George, czyli baza wojskowa ktora wojny nie widziala




Fort George jest nie lada atrakcja dla każdego miłośnika historii wojskowości, militariów i w ogóle wszystkiego co z wojskiem a w szczególności artyleria jest związane. 

 
Historia Fortu George ściśle związana jest z trzecim powstaniem Jakobitów w Szkocji a plany jego budowy zaczęto w 1746 roku, po przegranej przez zwolenników księcia Karola Edwarda bitwie pod Culloden. Książę Karol Edward, znany również jako Bonnie Prince Charlie, czyli śliczny książę Karolek (niektórzy twierdza ze to dlatego iż jako dziecko był wyjątkowo urodziwy, inni ze przydomek ten zawdzięczał swojej tendencji do strojenie się) podjął próbę odzyskania tronu szkockiego dla królewskiego rodu Stewartów. Próba ta spełzła na niczym mimo ogromnego poparcia ze strony nie tylko klanów górskich Szkocji ale również Jakobitów na nizinach i w Anglii.
Niektórzy widza w postaci księcia Karola Edwarda nieudacznika inni romantyka, jakby nie było porywał sie z motyka na słonce. Trzeba jednak pamiętać, ze przy odrobinie szczęścia jego zamiary mogły sie powieść, a gdyby tak sie stało to być może Szkocja nie stanowiłaby teraz części Wielkiej Brytanii. Dla polaków książę Karol to nasz wkład w  genealogie królewskiego rodu Stewart czyli syn polskiej księżniczki Marii Klementyny Sobieskiej (wnuczki Jana III Sobieskiego) o której pisałam w poście „Czywszystkie księżniczki, zyja jak w bajce”.

Po porażce nieszczęsnego księcia rozpoczęto budowę fortu. 1000 żołnierzy zostało zatrudnionych do tego zadania a ze sie chłopaki uwinęli to budowę ukończono przed wytyczonym terminem. Zajęła bowiem jedynie 20 lat a koszt projektu przekroczył wytyczony budżet. Zamiast wyliczonych skrupulatnie 92,673 funtów budowa pochłonęła ponad 200,000 czyli więcej niz roczny przychód Szkocji z roku 1750’go. W efekcie Fort George jest po dzień dzisiejszy najsilniejsza baza artyleryjna w Wielkiej Brytanii a być może nawet w Europie.
Czy to dlatego ze armia Jakobitów nie zdołała sie pozbierać po swojej porażce czy tez dlatego ze Fort George stanowił tak silny element zniechęcający, dość ze od czasu ukończenia budowy ta wojskowa fortyfikacja nie wzięła udziału w żadnej potyczce a zgromadzone w forcie działa nie wystrzeliły do żadnego wroga. Dlatego tez po dziś dzień można Fort George podziwiać w prawie nie zmienionej formie. 
Ja osobiście az tak wielka miłośniczką militariów nie jestem i aczkolwiek Fort George jest niewątpliwie ciekawym zabytkiem i naprawdę warty obejrzenia to gdyby nie to ze odbywał sie tam Higland Military Tattoo show na ktory chcialam zabrac goszczaca u mnie mame, to pewnie nie skusiłabym sie na ta wyprawę.


Highland Military Tattoo to mini wersja Royal Military Tattoo, który co roku gromadzi w stolicy Szkocji setki wielbicieli. Jak opisać taki show? Nie wiem czy sie da tak naprawdę. Jest to jedna z tych rzeczy które porostu trzeba zobaczyć i samemu ocenić czy przypadnie nam do gustu czy nie.
Nazwa military tattoo nie ma nic wspólnego z tatuażami. Ale jak sama nazwa wskazuje pochodzenie tego pokazu ma pochodzenie wojskowe. Jej źródła sięgają 17’go – 18’go wieku i początkowo była hasłem dla karczmarzy by przestać serwować żołnierzom piwo.
Każdego wieczoru kiedy to żołnierze cieszyli sie po dniu służby zasłużonym kufelkiem piwa, o określonej godzinie z bazy wysyłano bębniarzy którzy obchodząc wioskę (lub miasteczko) dawali wojakom znać, ze czas wracać do baraków a karczmarzom, ze czas przestać polewać. Ta mala parada znana byla jako „doe den tap toe”  w wolnym tłumaczeniu z holenderskiego znaczy to tyle co „zakręcić kurek”. Przez lata ta prosta ceremonia bębnienia na koniec dnia przekształcała sie w coraz to bogatsza i ciekawsza paradę i tak ewoluowała do postaci z dnia dzisiejszego a oryginalne „tap toe” czy tez „taptoo” przekształciło sie w „tattoo”.

Poniżej zdjęcia z tegorocznej parady,  przedstawiają miedzy innymi dziewczyny wykonujące tradycyjny taniec szkocki, wojskowe orkiestry zarówno szkockie jak i gościnnie występująca orkiestrę z Belgii.




 






 Oprócz muzyki i tańców mogłyśmy podziwiać przyjacielska rywalizacje pomiędzy chłopakami z sil powietrznych a piechota w toczeniu i taszczeniu beczek.




A także uproszczone bardzo rekonstrukcje dwóch ważnych wydarzeń z wojskowej historii Wielkiej Brytanii czyli  bitwy pod Somme gdzie wsławił sie i pośmiertnie został odznaczony orderem Victorii John Travers Cornwell oraz bitwę o Jutlandie. Gdzie wsławił sie i został odznaczony tym samym orderem Walter Potter Ritchie. 



A na koniec polecam filmik z tegorocznego przedstawnienia w Fort George ktory znalazlam na YouTube oraz ten nakrecony podczas pokazu:


4 komentarze:

  1. Kjujewno, te chłopaki od beczek najbardziej mi się podobają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te chlopaki byly super Sonic :) Nie tylko biegali z beczkami ale organizowali tez parking dla wizytujacych. Fort George to jest przeciez funkcjonujaca jednostka wojskowa :)

      Usuń
  2. Dobry wieczór,
    zaglądam, bo zaintrygowała mnie zbieżność tytułów na dwóch blogach. No i stała się jasność. ;)
    Ale atrakcje miałyście.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Rucianke, no tak, nie bede starac sie ukryc ze to blogowanie synchroniczne to rodzinna przypadlosc :)
      Pozdrawiam!

      Usuń